faworki

Faworki, czyli chrusty

Z pamiętnika świetlicy (okiem dziecka):

Najlepiej smakują w karnawale. Dziewczyny mówiły, że chrust to takie „patyczki drewniane”. Te łakocie nie mają nic wspólnego z patyczkami, ale smakują wybornie.
Wczoraj robiliśmy właśnie faworki. Zapach smażenia roznosił się po całej świetlicy. Co chwila ktoś zaglądał do kuchni łykając ślinkę. Dziewczynom sprytnie szło zawijanie pasków w chruściki. Zuzia uważała, krojąc ciasto na paski. Wszyscy wiemy, że z nożem obchodzimy się ostrożnie. Po usmażeniu i ocieknięciu z tłuszczu posypaliśmy pudrem i wtedy mogliśmy spróbować naszego wypieku. Był przepyszny!